Co robić z klientem, który po prostu nie płaci?
Niby ja taki mądry, doświadczony, stary wyjadacz, od tylu lat w branży, a i tak to wszystko na nic gdy zderzam się ze ścianą w postaci klienta, który ma po prostu w dupie. W dupie ma to, że podpisał umowę, że zapłacił zadatek, że wykonałem dla niego prace, którą wcześniej entuzjastycznie zatwierdził, w dupie ma nawet to, że zatwierdził wykonanie pracy pisemnie. Pojemną ma dupę ów klient. Na tyle pojemną, że w dupie ma prawnika, którym grożę.
No i co ? I na tym koniec. Pracę wykonałem, a na zapłatę mogę czekać do usranej śmierci. Bo co robić, gdy klient się po prostu nie boi ? Ma spółkę "zoo" - nie jedną - więc sowim majątkiem nie odpowiada. Prawnika się nie boi, bo ma tyle kasy na koncie, że co mu tam taki żuczek jak ja może.
Nie ma tak naprawdę skutecznego systemu na ludzi, którzy są dożo, dużo wyżej. Umowy, paragrafy, kary umowne działają, ale chyba tylko na ludzi z mniej więcej jednej półki.
Bo gdy widzisz, że klient, który nie chce ci zapłacić stosunkowo niewielkiej kwoty za twoją pracę, znajduje się na liście najbogatszych ludzi w kraju, to krew cię zalewa ze złości i z bezsilności wobec takiego wieloryba.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzeba do rozmów zaprosić Sz. P. Łysego z klatki B
OdpowiedzUsuńA ja mimo wszystko polecę usługo męczących windykatorów np. www.windykomat.pl :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od Fundacji Star of Life
Nie martw się, nie ty jeden przejechałeś się na kliencie. Niestety.
OdpowiedzUsuńNa szczęście doświadczenie mnie nauczyło, że większość osób jest uczciwych i chcą płacić, co jest pocieszające. Miałam to szczęście, że często i w tym samym dniu co była faktura wystawiona robili przelew!
Sądzę, że w dużej mierze można ustrzec się przed typami, którzy nie będą płacić. Jest coś takiego w ich gadce, już na wstępie rozmów, że człowiekowi zapala się czerwona lampka z tyłu głowy i myśli sobie: oho, będzie z tym kolesiem jakiś problem... Bez znaczenia na to z jaką firmą masz do czynienia, trzeba się zdać na intuicje. Nieuczciwy będzie już kręcił na wstępie, mają to w naturze.
W ogóle to zauważyłam też, że im wyższe ceny sobie liczę, tym mniej takich trafia do mnie. Widocznie sądzą, że jeśli kwota jest niewielka, to nikt nie będzie się pluł. A to, że nie masz za co rachunku zapłacić, to już nie jego sprawa. Zawsze można nagłośnić temat, albo jeśli ma w dupie umowę, po prostu też ją złamać i np. pochwalić się gdzieś projektem czy rysunkiem, które wykonało się na zamówienie, przy okazji wspomnieć, że klient nie zapłacił. A jak wykorzystuje projekt, a nie zapłacił za przekazanie praw autorskich majątkowych, to na tym można się prawnie oprzeć. Aczkolwiek nie wiem czy to sens, jeśli chodzi o niewielką kasę.
A co to za firma? Pytam z ciekawości. Nie wiem jaką miałeś umowę, ja zwykle zawieram klauzulę, że licencja na wykorzystanie (pełnych praw majątkowych nie sprzedaję) jest przekazywana dopiero po zapłacie pełnego wynagrodzenia. Jeśli klient nie płaci, a wykorzystuje Twoje dzieło, to takie coś jest ścigane z urzędu. Trzeba sprawę po prostu zgłosić do prokuratury.
OdpowiedzUsuńWiesz sprawa jest świeża więc nazwy firmy publicznie podawać nie chcę, prywatnie oczywiście mogę ci powiedzieć. Klauzule przekazaniu praw po zapłacie oczywiście miałem, ale co z tego kasy jak nie miałem, tak nie mam nadal. Klient pracy nie wykorzystuje bo nie ma jak, bo przed wpływem wynagrodzenia przekazuję tylko pliki podglądowe. Ale to dla mnie żadna pociecha.
Usuń