Heyo!
Będzie krótko, ale konkretnie. Jak wiadomo, a może nie wszystkim wiadomo, bo nie wszystkich to musi interesować, oprócz ilustrowania i rysowania param się również projektowaniem i wdrażaniem dedykowanych stron internetowych. Piszę to nie bez powodu
- czytaj dalej, bo będzie ciekawie!
Nie robię tego sam ( tych stron oczywiście ) robię to wespół z programistą i wychodzi nam to całkiem nieźle. Obaj jesteśmy freelancerami i zazwyczaj wszystko się nam z klientami układa jak trzeba.
Niestety czasem trafi się taki traf, że szlak człowieka trafić może.
Historia ta miała miejsce dawno, dawno temu...
Podpisał z nami świetną umowę klient, który wcześniej, przez ponad dwa tygodnie z nami rozmawiał, uzgadniał detale i wszystko wyglądało po prostu bajecznie.
Fajne wynagrodzenie, kreatywne zlecenie, nić porozumienia jak z podręczników, ale!
Rzeczywistość była taka, że pośrednio już poświeciliśmy dla niego sporo czasu i energii. Czasu za który przecież nikt nam nie zapłaci.
E tam, umowa jest super, zaliczka wpłynęła, czas na realizację zlecenia jest odpowiedni, warto było.
Zdecydowanie warto było przez te dwa tygodnie powalczyć i zbudować dobre relacje.
I teraz zaczynają się prawdziwe jaja ! Niecały tydzień po podpisaniu umowy klient nagle stwierdza.
-Panowie, sorki. Taka sytuacja w biznesie mi wynikła, że jestem zmuszony zrezygnować. Nie gniewajcie się, to nic osobistego. Zaliczkę przelejcie mi z powrotem na konto i gra muzyka.
I co Ty na to, Panie czytający to ?
Mnie zwaliło z nóg, nie byliśmy na to przygotowani zupełnie. Wzór umowy o dzieło pobrany z internetu, pod tym względem - a prawdę mówiąc pod żadnym - kompletnie nas nie zabezpieczał.
Bezsilność i "zdenerwowanie" były nie do opisania. Oczywiście zaliczka już zdążyła zostać zainwestowana w rachunki, a my zostaliśmy z długiem do zwrotu, a to, paradoksalnie była najmniejsza strata.
Przeanalizujmy.
- Dwa tygodnie zaangażowania w dogadywanie detali i budowanie relacji z robiącym świetne wrażenie klientem.
- Zaklepanie w terminarzu odpowiedniego odcinka czasu na realizację zlecenia. Powiedzmy, że było to 30 dni. Rezultatem było przesunięcie wszelkich większych zleceń o 30 dni,
- Straciliśmy więc potencjalnych klientów, bo wiadomo, potencjalny klient nie lubi czekać 30 dni na swoją kolejkę.
- Na deser zostaje 30to dniowa dziura.
O kwestiach prawnych związanych z różnicą miedzy zadatkiem, a zaliczką i wielu innych zagrożeniach czyhających na nas artystów w związku ze źle skonstruowaną umową będzie więcej już niebawem.
Szykuję dla was duży artykuł, którego bohaterem będzie pewien niesamowity prawnik z Przemyśla, Dr Piotr Bartoszek
Postaram się zadać Panu Piotrowi jak najwięcej pytań związanych z naszą branżą i uzyskać w ten sposób zbór cennych informacji.
Jeżeli macie jakieś pytania i cichlibyście je zadać - piszcie w komentarzach.
Bay! - pawelblonski.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będę bardzo wdzięczny za każdy konstruktywny komentarz lub pytanie, na które z chęcią odpowiem. Natomiast jeżeli jesteś "heiterem" to szkoda twojego czasu, po prostu skasuję twoje wypociny.